Wstałem wcześnie rano. Kolejny dzień, kolejny hotel po kolejnej ciężkiej
nocy. Tylko mój uciążliwy charakter pozostał taki sam. Rozejrzałem się
po pokoju. Gdyby ktoś rozpętał huragan w czterech hotelowych ścianach i
wywrócił go do góry nogami to i tak nie przypominał by w najmniejszym
stopniu pomieszczenia w którym aktualnie się znajdowałem.
Po odświeżeniu się i przebraniu w coś co nie wyglądało jak ścierka do
podłogi wyszłem lub raczej uciekłem z budynku unikając recepcjonistki.
Była śliczna, ale bukiet raczej nie zrekompensuje poturbowanego pokoju
na jedną nieopłaconą dobę. Ostatecznie opuściłem miasto i wędrując po
wsiach dotarłem do dużej puszczy.
- Może wreszcie poznam kogoś mojego gatunku. - powiedziałem przemieniając się wcześniej w moją prawdziwą, wilczą postać.
- Nathaniel! - wykrzyknęła znana mi osóbka.
- Lucy? Skąd ty się wzięłaś?! - prawie dostałem palpitacji serca, gdy
nienaturalnie brązowa wadera skoczyła i przygwoździła mnie do ziemi.
- Wiesz ile zdrowia mnie kosztujesz? Szukam cię już od miesiąca! Jak się
czujesz? Nie złamałeś sobie nic? - samica zeszła z moich łap i
obejrzała je dokładnie.
- Jestem zdrów jak ryba, nie traktuj mnie jak dziecko... - prychnąłem z uśmiechem.
- Muszę cię pilnować, a do poziomu dziecka w moich oczach jeszcze wiele ci brakuje. - zachichotała i rozczochrała moją grzywę.
- Bardzo zabawne. Okej, jestem okazem zdrowia i nie głoduję. Możesz
sobie już iść. - poprawiłem zniszczone uczesanie i ruszyłem przed
siebie.
- Ale mnie traktujesz... Ledwo osiągnąłeś pełnoletność i się wymądrzasz.
Dobra, skoro chcesz to znikam. Przygotuj się, że jeszcze wpadnę. Na
razie młody! - pokazała mi język i pobiegła przed siebie. Odprowadziłem
ją wzrokiem. Zawsze zazdrościłem jej sprawności fizycznej, co nie
znaczy, że sam jestem słaby. Po prostu była szybsza ode mnie, co
działało mi na nerwy.
Truchtem przemieszczałem się dalej, aż w końcu natrafiłem na czyjąś
obecność. Niezwykłej urody płeć piękna właśnie przemierzała wydeptaną
przez watahę ścieżkę. Chwyciłem w kły przypadkowy kwiatek i wyskoczyłem z
zarośli.
- Witaj pięknolica damo, mogłabyś się już zarumienić i pożyczyć
pieniądze? Potrzebuję ich by odwiedzić dentystę, bo kolce tej róży
poważnie zraniły mi dziąsła. - wyszczerzyłem się i wycedziłem, bo
roślina utrudniała mi mowę.
<Chętna?>
"Wszelkie wilki, czy to zza morza, czy zza gór, wszystkie łączcie się tu. Tutaj cała potęga z nami wzrasta, powstają coraz większe miasta. Nikt nam się nie sprzeciwi, nawet ci najbardziej chciwi."
Strony
- Kronika
- Jak dołączyć?
- Rodzina królewska
- Basiory
- Wadery
- Szczeniaki
- Lisy
- Hierarchia
- Regulamin, waluta i reklama
- Magiczne przedmioty
- Historia i legendy
- Władza (punkty)
- Wiara i święta
- Odeszli/Cmentarz
- Opowiadania +18
- Sojusznicy i wrogowie
- Terytoria
- Postacie niezależne
- Mieszkania
- Bibioteka Złamanego Skrzydła
- Konkursy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz