piątek, 27 lutego 2015

Od Soul'a "Wojna"


Wędrowałem już drugi rok z rzędu w poszukiwaniu swojej siostry. Co jak co, ale bawić się w chowanego to ona umiała. Nagle wyczułem jej zapach, jak również zapach krwi. To mnie zaniepokoiło. Czym prędzej pobiegłem jej zapachem. Gdy dobiegłem do miejsca gdzie było pełno jej zapachu. Rozgrywała się tam naprawdę ostra walka. Zdjęty nagłym niepokojem o moja siostrę. Zdążyłem w ostatniej chwili, bo akurat jakiś basior podniósł miecz, by zadać jej cios. Przemieniłem się w smoka przez co jego broń nie zrobiła mi najmniejszej krzywdy. Po zmianie w wilka kopnąłem go, po czym wziąłem Karibu w pysk i zacząłem z nią uciekać. Po chwili zorientowałem się, że goni mnie wadera z piłą motorową w ręku. Sprężyłem wszystkie moje siły, by uciec jak najdalej od tej wadery. W końcu rozłożyłem skrzydła i wzniosłem się w powietrze. Dopiero wtedy zauważyłem, że Karibu ma wymalowane na sierści jasne pręgi. Przełożyłem ją sobie na plecy, a ona wzniosła się w powietrze.
- Hej Jade! – zawołała – to jest mój brat Soul
- Jesteś z nami? – spytała mnie
- Jasne – odpowiedziałem
Wylądowaliśmy razem z moją siostrą. Nie bez strachu podchodziłem do tej wadery. Na szczęście wyłączyła piłę motorową.
- Tylko jak zrobimy jasne pasy na twojej sierści Su? – spytała Karibu
- A tak – powiedziałem i wyjąłem z małej torby (mam ją pod skrzydłem) jasne kwiaty.
Wtarłem je sobie w futro tam, gdzie dotknęły mego futra zostawiały jasny ślad. Znak, że walczę po tej samej stronie co moja siostra. Ponownie ruszyliśmy do walki. Szedłem tam, gdzie Karibu. Jej pomagał awatar mroku.

Od Kiry "Wspomnienia..." cz.1 (cd. Dakar)

Wstałam dzisiaj nie wysłana. W nocy męczyły mnie sny... sny o mojej przeszłości, o rodzinie. Byłam tego dnia przygnębiona. Postanowiłam się trochę przewietrzyć i uspokoić. Wspomnienia wracały... demon, krew i śmierć. Przed oczami miałam te wszystkie straszne sceny. To wszystko moja wina. Łzy zaczęły powili mi cieknąć po policzkach. Zaczęłam biec, starając się wyrzucić z głowy te wszystkie mroczne myśli. Nagle wdepnęłam w kałużę krwi. Łapy zaczęły mi się trząść. Przejrzałam się w niej... ujrzałam mordercę. Usiadłam nad nią i rozpłakałam się na dobre.
- Dlaczego mnie to musiało spotkać, dlaczego mnie?
Zaczęłam walić z całą siłą we wszystkie drzewa dokoła mnie. Przemiana w demona rozpoczęła się. Futro na całym ciele stawało się czarne, a oczy białe niczym śnieg. Wiedziałam, że mogę to powstrzymać, ale nawet nie próbowałam. Straciła wszystko co w życiu najważniejsze, o miłości już nie wspomnę. Nie była ona nigdy odwzajemniona...  "Czy moje życie ma w ogóle sens"? To pytanie zadawałam sobie bardzo często... Nagle poczułam zapach jakiegoś innego wilka.
- Krew... - Powiedziałam cicho. Już nie było opcji abym powróciła do prawdziwej "ja". Zaczęłam się powoli skradać do zdobyczy. Podchodząc bliżej zauważyłam, że to basior. Skok, kilka szybkich ruchów i zdobycz leżała pode mną. Po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że to Dakar jest moją ofiarą.
- Zginiesz *****!!!
- Już po tobie!
Zanim zdążyłam do ugryźć, rzucił mną z całej siły w drzewo. Z moich ran na całym ciele, zaczęła się powoli sączyć krew. Był widocznie ode mnie silniejszy.
- On też jest demonem? - Zapytałam sama siebie.  Spróbowałam ponownie go zaatakować. Tym razem to basior przygniótł mnie do ziemi. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam siły. Nie mogłam uciec, więc mógł mnie zabić, ale nawet mnie nie drasnął. Wykorzystując moment jego nieuwagi, wyrwałam się i odskoczyłam na kilka metrów. Gdy zorientował się, że mu uciekłam, zaczął głucho warczeć i powoli do mnie podchodzić. Odpowiedziałam mu tym samym. Kiedy staliśmy prawie stykając się nosami, skoczył na mnie, ale zdążyłam zrobić unik. Nie zwlekając ani chwili dłużej odskoczyłam kilka metrów w bok i zaczęłam uciekać. Dakar zaczął mnie ścigać. Nagle przypomniałam sobie, że przecież potrafię latać! Rozpędziłam się i wzibłam się w powietrze. Basior bezradnie stanął w miejscu i rozglądał się dookoła.
- Ha! I co teraz zrobisz? - szepnęłam z zadowoleniem. Nagle Dakar spojrzał w górę i uśmiechnął się pod nosem. Zaczęłam powoli bez silnie opadać na ziemię. Ostatkiem sił rozpoczęłam ucieczkę. Schowałam się za jakąś małą skałką. Po chwili leżałam na ziemi, poczułam wilgotną ziemię i zapach trawy...
**********************
Otworzyłam powoli oczy... Zobaczyłam nad sobą basiora - Dakara. Tym razem nie był nastawiony bojowo, raczej się martwił.
- Dakar... - Powiedziałam słabym osłabionym, ledwo dosłyszalnym głosem

<Dakar?>

Od Ren'a "Wojna"


Kiedy dowiedziałem się o wojnie nie wiedziałem co robić... Wiedziałem tylko, że muszę pomóc watasze. Pobiegłem do królowej, żeby mi powiedziała co mam robić. Wchodząc do domu rodziny królewskiej, Jade (królowa BK) powiedziała zdziwiona:
- Co ty tu jeszcze robisz?!
- Ja... ja chciałem się... za-zapytać co mam robić... - odpowiedziałem jąkając się.
- Biegnij kupić coś w sklepie i pomóż nam walczyć. - odpowiedziała w pośpiechu. Ruszyłem w stronę sklepu... kupiłem tam Kwiat Oparzenia. Wybiegłem i wycelowałem w jakiegoś wilka, ale on w ostatniej chwili uciekł. Po chwili usłyszałem jakiś glos...
- Hej... chodź tutaj, będziesz bezpieczny.
Zrobiłem tak jak mi kazał po chwili zobaczyłem, że to Kira.
- O cześć. - powiedziałem zdziwiony.
- Nie czas na rozmowy! To bardzo poważna sytuacja! - powiedziała. Poczułem jakieś uderzenie w ten schron w którym akurat się znajdowaliśmy...
- Musimy stąd uciekać. - powiedziałem. - Za chwilę to się zawali. - dodałem.
- Dobra, ale jak? - zapytała przerażona.
- Musimy biec jak najszybciej przed siebie, to nie trafią w nas. - odpowiedziałem.
- Dobra.
- To... teraz... Biegniemy! Szybciej! Biegnij!
O mały włos, a Kira byłaby ranna, ale udało jej się uciec... Schroniliśmy się w lesie. Nawet nie wiem jak, ale nic nie pamiętam co było dalej... 

czwartek, 26 lutego 2015

Od Jade "Wojna"

 
Niedawno doszły do mnie słuchy, że mamy wypowiedzianą wojnę. W pierwszej chwili nie pojęłam o czym mowa, lecz po chwili już szalałam z radości. Wreszcie będę mogła coś zrobić prócz bezczynnego siedzenia na tronie! Mój mąż przyjął to do wiadomości zupełnie spokojnie, jakby to było dostarczenie grzanki, a nie pisma o rozpoczęciu wojny. Eh... Momentami serio nie potrafię go zrozumieć. Dobra, w tej chwili to jest już nieważne! Prędko popędziłam do zbrojowni i zaczęłam przeglądać wszystko, co tam tylko mają. Z lekkim rozczarowaniem stwierdziłam, że nie mają tam bazooki. W końcu jednak zdecydowałam się na piłę mechaniczną. To też dobre, nie?
Z satysfakcją wzięłam ją do ręki (byłam zmieniona w człowieka) idąc na miejsce starcia. Z ogromnym zniecierpliwieniem oczekiwałam na rozpoczęcie wojny. W momencie pojawienia się na niebie barwnych znaków na moim pysku pojawił się psychopatyczny uśmiech. Pozwoliłam, by pozostali wojownicy z Białego Królestwa minęli moją osobę, a następnie uruchomiłam piłę. Lekko drżała w moich dłoniach i dość sporo ważyła, ale to w tej chwili jest nieważne. Wkroczyłam do akcji niczym John Rambo!
- DO ATAKU!!! - wrzasnęłam przekrzykując warkot silnika. Następnie ruszyłam szaleńczym biegiem w stronę wroga. Nawet poddani posyłali mi zmieszane spojrzenia. Mimo to jednak nadal walczyli. Dzikim wzrokiem poszukiwałam w tłoku kogoś, na kogo mogłabym naskoczyć. Jednak wszędzie mi migały kolory sojuszników. Najwidoczniej wroga było tak mało, że nie mieli problemu z ukryciem się. W wielkim harmiderze, już po kilku sekundach udało mi się dostrzeć jakąś obcą biało-szarą waderę. Kuliła się i starała odejść na bok, by na nikogo nie wpaść i nie zginąć. Uśmiechnęłam się szatańsko.
- No witaj mała... - powiedziałam zbliżając się do niej. Piła wciąż działała. Spojrzała na mnie przerażonym spojrzeniem.
- N-nie r-rób m-mi k-krzywdy... - wydukała.
- Bardzo mi przykro, ale to jest niemożliwe. - w tym momencie wzięłam zamach i... chybiłam. Znaczy się odcięłam jej kawałek ogona, ale nic poza tym. Zaczęła uciekać. Przeklnęłam pod nosem.
- Wracaj abym mogła cię pokroić! - krzyknęłam, lecz tej już nie było. Lekko rozczarowana wyłączyłam piłę i starannie stawiając nogi, bym nie była zbyt hałaśliwa, podążyłam za zapachem, który ona zostawiła po sobie.
- I tak cię znajdę... - szeptałam rozglądając się uważnie. W końcu moje oczy napotkały na szarą, roztrzęsioną kulkę w krzakach.
- Już cię mam. - uśmiechnęłam się psychopatycznie. Wraz z dźwiękiem pojawiającym się przy włączaniu maszyny wadera odwróciła swój przestraszony pysk. Ponownie wycelowałam w nią. Tym razem trafiłam.
- Jade! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Stał tam członek naszej armii.
- Coś się stało? - syknęłam wyjmując ostrze z ciała wadery, która miała obecnie unieruchomioną prawdą, przednią łapę i naruszone żebra. Jednak nadal żyła.
- Musisz nam pomóc w innym punkcie! - powiedział. Krótko skinęłam głową i podążyłam w ślad za nim ciągnąc po ziemi upaćkaną od krwi piłę.

Wojna

Jako że należymy do Zjednoczonego Królestwa Watah Magicznych Wilków bierzemy udział we wojnie! Proszę pisać dużo op. o walce! Każdy otrzymuje "życie" i +50 BM!
Szczegóły tutaj i tutaj.

Proszę się z tym zapoznać. Pojawi się też sklepik z bronią. Za każde op. o walce otrzymujecie 20 pkt. i 3 BM.

niedziela, 22 lutego 2015

Od Vone'a "Dołączenie" cz. 1 (cd. Glory)

Wyjaśnij mu sobie coś, bo nie będę tego później tłumaczył. Dakar i Vone to dwa wilki w jednym ciele. Vone jest połączonym ze mną demonem nad którym w całości nie panuję. Demon ten opętuje mnie, gdy jestem wściekły lub wystraszony. Wtedy po prostu zamieniamy się i ja jestem duchem. Wracam, gdy się uspokoję. Sporo się różnimy, ale mamy też wspólne cechy np. obaj lubimy pić krew, lecz ja nie jestem kanibalem.
Straciłem pamięć. Nie wiem, jak to się stało. Oszołomiony pobiegłem przed siebie. Wylądowałem na polanie. Usiadłem zastanawiając się, jak do tego doszło. Nagle zawołała za mną jakaś wadera
- Bałam się, że cię już nie zobaczę - odwróciłem się szybko. Vone mnie opętał. Uciekłem czym prędzej. To wszystko moja wina. Ona nazwała mnie Dak...
Vone w stosunku do mnie jest miły i można z nim pogadać. Niestety nie znam chyba nikogo, kto byłby przez niego tolerowany.
Księżyc w pełni oświetlał opętanego mnie ciągnącego do kryjówki swoją ofiarę. Wypiłem już całą krew i chętnie zapolowałbym jeszcze raz, ale najpierw musiałem zaspokoić głód. Od utraty pamięci Vone bezustannie przejmował kontrolę... Może chciałem taki być? Trzymałem nas obu z dala od innych wilków. Nie miałem zamiaru krzywdzić własnego gatunku. U niego było na odwrót. Kiedy poszedłem spać obudziłem się jako ja. Zamknięty w sobie i trochę stuknięty po ostatnich wydarzeniach, ale to byłem ja. Wiedziałem, że demon mi się poddał, ale nie odejdzie. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Rozłożyłem skrzydła. Demon ich nie używał. Za sobą zobaczyłem znaną mi sylwetkę Vone'a. Był niewidoczny dla wilków prócz mnie. Pobiegłem na pobliskie wzgórze. Wziąłem głęboki wdech i pomyślałem "Jak dobrze jest wrócić". Demon stanął obok mnie. Po chwili się najeżył. Na dole stał wilk. Przypatrywał się nam.
- Daj mi go zabić - Zawarczał Vone.
- Tylko jeśli będę zmuszony to zrobić - Zawarczałem. Zerwałem się i zbiegłem na dół. Jak się okazało obcym wilkiem była wadera - Kira. Należała do Białego Królestwa.
- Jeśli chcesz, możesz dołączyć - Zapewniła.
- Nie nadaję się - Powiedziałem z pogardą. Spodobała mi się, ale umrę jeśli się dowie.
Odeszła zostawiając mnie sam na sam z mamroczącym coś obłokiem. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem za nią.
*****************************
Po dłuższym czasie przed nami rozpostarło się przepiękne Białe Królestwo. Wyglądało na ludzkie, więc zamieniłem się w człowieka. Wadera spojrzała na mnie oskarżająco. Może rzeczywiście źle wyglądałem z rozciętą po obu stronach wargą i krwią na ubraniu. Dalszą drogę przebyłem jako wilk. W końcu stanęliśmy przed władcą. Spojrzał na mnie dostojnie, więc lekko schyliłem głowę. Potem powiedziałem z niedbałością w głosie.
- Witaj panie, czy mogę się tu zatrzymać?

<Glory?>

Od Kiry "Nieznajomy" cz.4 (cd. Ren)

- Jaka śliczna jaskinia.
- Dziękuję - Odpowiedział zadowolony basior. Weszliśmy do środka. Meble, okna... normalny dom. Na ścianach wisiało kilka ozdób. Jednym słowem ładne wnętrze.
- Chciała byś się czegoś napić? - Zapytał uprzejmie basior.
- Nie, dziękuję
- Skąd pochodzisz? - Zaczął rozmowę. Westchnęłam ciężko.
- To bardzo daleko stąd... - Odpowiedziałam smutnym głosem. Mała łza zakręciła mi się w oku. Otarłam ją szybko starając się ukryć smutek.
- Porozmawiajmy o czymś innym... Basior zauważył, że lepiej nie ciągnąć tego tematu. Nastała cisza. Ren nagle poszedł do innego pomieszczenia udając, że coś robi. Nadal siedziałam w miejscu. Usłyszałam cichy śpiew. Podeszłam do pokoju, w którym znajdował się basior. Stał przy oknie i nucił jakąś piosenkę.
- Masz cudowny głos - Powiedziałam cicho. Ren ujrzawszy mnie zastygł w bezruchu. Zaczęłam śpiewać smutną piosenkę o miłości, zachęcając go do tego samego.

<Ren?>

sobota, 21 lutego 2015

Od Ren'a "Nieznajomy" cz.3 (cd. Kira)

Spojrzałem w górę.
- Masz rację. - powiedziałem bujając w obłokach... spojrzałem w wodę, a potem na waderę. Księżyc był prawie w pełni. Pięknie oświetlał białe królestwo, aż wydawało się, że to najpiękniejszy sen na świecie. Podziwiając tak piękno królestwa nie zauważyłem, że zaczęło się pojaśniać. Zanim się obejrzałem zobaczyłem wschód słońca.
- Czy tu zawsze jest tak pięknie?
- Mam taką nadzieję.
Porozmawiałem jeszcze chwilę z waderą i poszedłem na polowanie. Sam. Jednak podczas tego polowania spotkałem Kirę. Rzuciłem się na sarnę, akurat tą samą co Kiara. Wylądowałem pod drzewem, a wadera przy krzakach.
- Akurat na tą samą sarnę. - powiedziałem do siebie cicho.
- Nic ci nie jest? - dodałem szybko.
- Nie, a ci?
- Na szczęście nie.
Wróciłem do jaskini.

<Kira?>

piątek, 20 lutego 2015

Od Karibu "Nie pamiętam" cz.5 (cd. Mahõ lub Nathaniel)

- Kim jest Glory? - spytałam
- Królem Białego Królestwa - odpowiedziała Mahõ
- Czy to od decyduje, czy można dołączyć?- zapytałam
- I on, i jego żona - odpowiedziała Mahõ
- A co ty masz za zawód? - zapytałam
- Ja jestem wyrocznią i organizatorką imprez, a ty kim byś chciała zostać w przyszłości? - odpowiedziała Mahõ
- Psychiatrą - powiedziałam z przekonaniem
Nagle zaczęło dziać się coś dziwnego. Zapanowała nieprzenikniona ciemność, a w niej malutkie światełko. Zaczęłam iść w stronę tego światełka. Na jego końcu był półprzeźroczysty wilk i to on trzymał to światełko.

http://pu.i.wp.pl/k,MzgyMTExMDgsMzkxNTgy,f,soulripperbyshadowkiroog2.jpg


Zapytałam go:
- Kim jesteś?
- Mów mi Karai - odparł
- Gdzie ja jestem? - zapytałam
- W innym wymiarze.
- Jesteś duchem? - zapytałam
- Tak
- Czy ja umarłam?
- Nie, tylko umiesz rozmawiać z duchami - odpowiedział Karai
- Dlaczego tu jestem? - zapytałam
- Posłuchaj, musisz się śpieszyć, by przed pełnią księżyca pójść do lasu. Będziesz musiała tam zostać na jakiś czas. Później do ciebie przyjdę. - powiedział Karai
- Jesteś moim przyjacielem? - spytałam
- Tak - odparł Karai
- Kiedy jest następna pełnia?
- Za tydzień - odparł mój przyjaciel
Poczułam, że się unoszę. Zamknęłam oczy. Następne co pamiętam to to, że Mahõ mną potrząsała delikatnie i mówiła:
- Obudź się.
- Co się stało? - spytałam
- Zemdlałaś - powiedział Nathaniel

<Mahõ? Nathaniel?>

czwartek, 19 lutego 2015

Od Kiry "Nieznajomy" cz.2 (cd. Ren)

- Czemu idziesz? - zapytałam zdziwiona.
- Myślałem, że poszedłeś.
- Poszedłeś? POSZEDŁEŚ!?
- No tak, a co?
- Jestem waderą! - wykrzyczałam zła. Basior widocznie się zmieszał.
- Przepraszam, nie wiedziałem
- Nie, to ja przepraszam. Trochę mnie poniosło - mówiąc to, weszłam w światło księżyca.
- Nic się nie stało - powiedział spokojnie.
- Jak cię zwą?
- Ren, a ty?
- Jestm Kira - powiedziałam, patrząc tęsknie przed siebie. Podeszłam do małego jeziorka. Basior podążył za mną.  W wodzie było widać nasze odbica i gwieździste niebo. Spojrzałam na nie, a potem na basiora. Westchnęłam.
- Niebo nocą jest takie prześliczne.

<Ren?>

Od Ren'a "Nieznajomy" cz. 1 (cd. chętny)

Szedłem przez watahę... smutny. Miałem wrażenie, że nikt mnie tu nie chce... miałem nadzieję, że to się niedługo skończy. Jeżeli nie... to zacznę myśleć nad odejściem. Myśląc tak, wpadłem na drzewo. Obszedłem je i wpadłem na jakiegoś wilka. Spojrzałem na niego, a on na mnie. Była noc dlatego nie rozpoznałem czy to była wadera, czy basior.
- Przepraszam. - powiedziałem.
- Nie ma za co. - odpowiedział wilk.
- Jak się nazywasz?
Straciłem wilka z oczu. Myślałem, że odszedł. Dlatego zacząłem iść.
- Zaczekaj.
Odwróciłem się.
- Tak? - zapytałem. Po czym wilk odpowiedział:

<ktoś?>

środa, 18 lutego 2015

Od Kiry "Nowy dom?" cz. 3 (cd. Alexander)

- Dlaczego? - zadałam kolejne pytanie.
- Bo ich nie lubię.
- A to niby czemu? Przecież zawsze jest na nich fajnie - zdziwiłam się lekko.
- Nie dla mnie - usłyszałam jak cicho westchnął. Postanowiłam zmienić temat.
- A jakbym dołączyła to gdzie mam zamieszkać?
- Nie wiem - odpowiedział obojętnie po raz kolejny. Zdałam sobie sprawę, że Alexander nie ma najmniejszej ochoty na rozmowę i chyba zadaję za dużo pytań. Postanowiłam więc milczeć. Basior nadal szedł obojętnie nie patrząc na mnie, ale ja wbijałam w niego swój wzrok. Był nawet przystojny... i chyba mi się spodobał. Wiedziałam, że pod tą grubą skorupą powagi i obojętności, kryje się miły i czuły basior. Nagle zaczęło robić mi się strasznie gorąco. Zaczęłam się lekko wachlować łapą.
- Czy też to czujesz? Jest strasznie gorąco - poskarżyłam się. Basior nadal mnie ignorował. Widocznie myślał, że próbuję tylko zwrócić na siebie uwagę. Zrobiło mi słabo i ledwo trzymałam się na łapach.
- Możemy chwilkę odpocząć?
- Nie - odpowiedział dość ostro i krótko.
- Proszę.
- Nie!
- Słabo mi! - prosiłam błagalnie. Basior usiadł i głośno westchnął. Widocznie był trochę zdenerwowany.
- A co niby cię tak zmęczyło?
- Sama nie wiem... - odpowiedziałam nieśmiało.
- No dobrze, możemy chwilę odpocząć - powiedział po chwili zastanowienia. Położyłam się z ulgą na trawie. Mocno kręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się nagle duszno. Zaczęłam się dusić. Po chwil opadłam za ziemię...

<Alexander?> 

wtorek, 17 lutego 2015

Od Alexandra "Nowy dom?" cz. 2 (cd. Kira)

Po chwili namysłu odwzajemniłem uścisk łapy. Jak miałem to w zwyczaju: dalej milczałem. Brak pytań równa się brak rozmów. Proste.
- Mogłabym dołączyć do Białego Królestwa?
- Nie wiem.
- A zapytasz się ojca?
- Nie wiem.
- A matki?
- Nie wiem.
- To co ty wiesz? - zmarszczyła brwi.
- Dużo.
- Aha... - mruknęła. Widocznie zaczęła mnie uważać za jakiegoś dziwaka. W sumie jej się nie dziwię: ja jestem dziwny.
- A ile masz lat? - ciągnęła dalej.
- Za kilka dni 2.
- Ja 1,9 roku.
Cisza.
- A wyprawiasz jakieś przyjęcie? Chętnie wpadnę.
- Nie.

<Kira? Sorki, brak pomysłu>

Od Mahõ "Nie pamiętam" cz.4 (cd. Karibu lub Nathaniel)

- Lepiej się nie ruszaj, żeby rana się bardziej nie otworzyła. Nathanielu, na półce leżą bandaże. Możesz mi je podać? - powiedziałam poważnie patrząc na waderkę.
- Ok. - rzekł i wykonał polecenie. Zmieniłam się w człowieka, i przyłożyłam materiał do rany, starając się zatamować upływ krwi. Mała syknęła z bólu.
- Wybacz, ale to dla twojego dobra. Wytrzymaj jeszcze chwilkę. - wyszeptałam kojąco. Sprawnie rozwinęłam biały materiał. Mocno go napięłam i zaczęłam owijać wokoło całego grzbietu szczeniaka, by opatrunek trzymał się i nie spadł. Spętałam dwa końce bandaża ze sobą i zadowolona oświadczyłam:
- I już po sprawie.
- Dziękuję pani.
- Ależ proszę bardzo.
Nathaniel tylko stał obok i się przyglądał.
- Tylko leż tak na razie i się najlepiej nie ruszaj.
- A mówić mogę? - zapytała zmartwiona. Uśmiechnęłam się.
- Możesz.
Poruszyła lekko główką, żeby się rozejrzeć.
- Gdzie jestem?
- W Knajpie Samotnego Wędrowca.
- Mah? - wtrącił Nati.
- Słucham.
- Chyba nie będziemy jej tutaj tak przez cały czas trzymać, nie? Trzeba by znaleźć dla niej jakieś miejsce.
- A może by tak ją po prostu przyjąć do Królestwa?
- O nie... Będę musiał znowu się spotkać z twoim ojcem. - basiora przeszły dreszcze. Ja też na nowo przemieniłam się w wilka. Zaśmiałam się cicho.
- Chyba niezbyt się lubicie.
- No nie za bardzo.
- To da się zauważyć. Miejmy nadzieję, że niedługo mu przejdzie. - mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
- No miejmy nadzieję... - mruknął.

<Karibu? Nati?>

Od Ren'a "Zapoznanie czy odrzucenie?" cz. 1 (cd. Lilly)

Kiedy dowiedziałem się, że Neko odeszła poszłem do jej starej jaskini. Spotkałem tam inną waderę. Nie wiem co tam robiła, ale wydawała się przyjazna.
- Cześć.
Wadera gwałtownie się odwróciła.
- Cześć, kim jesteś?
- Nazywam się Ren.
- Ja Lilly.
- Co tu robisz? - zapytała.
- Ja... chciałem zobaczyć jaskinię w której mieszkała Neko. - odpowiedziałem.
- Ja tak samo.
- Chciałabyś się przejść?
- Mogę.

<Lilly?>

poniedziałek, 16 lutego 2015

Uwaga

Jest mi niezmiernie przykro, że tak niewiele osób interesuje się tą watahą... 
Wszyscy, którzy zostali dostają ode mnie bonusowe 10 BM, a osoby, które pisały "sporo" op. po 20 BM.

Od Alexandra "Dołączam!" cz. 2 (cd. Elen)

Postanowiłem wybrać się na mały spacer. Spakowałem wszystko co potrzebne do obszernej torby uszytej ze skóry, którą taszczyłem zawsze ze sobą. Przy otwieraniu bramy zauważyłem, że prosto pod moje łapy wyłożyła się jakaś wadera. W pierwszym momencie pomyślałem, że był to lis, lecz po chwili zorientowałem się, że to szczeniak o pomarańczowym futrze.
- Eee... hej! - pisnęła podnosząc się do góry. Nawet z piasku się nie otrzepała. Odpowiedziałem milczeniem. Po co sobie strzępić język? Nie zadała żadnego pytania, to chyba nie muszę odpowiadać.
- Kim jesteś? - zapytała zaciekawiona.
- Alexander.
- Ja Elen. Jesteś ze służby pałacu?
Zmarszczyłem nos.
- Nie.
- A jaką rolę tam pełnisz?
- Jestem młodym księciem.
- Oh. A obejmiesz władzę po ojcu? No chyba, że twoja matka jest królową...
- Nie.
- Aha... A może byście mnie przyjęli?
- A z tym to już do Glorego lub Jade. - wzruszyłem ramionami. - A teraz już weź mi nie zawracaj głowy.
- No dobra... - mruknęła gapiąc się na nadchodzącą Jade.
- A ty to kto? - zapytała wadera z radosnym uśmiechem na powitanie do szczeniaka.
- Elen. A pani?
- Jade, żona króla. Chcesz może dołączyć?
Nie wiedząc co dalej zrobić, po prostu ruszyłem przed siebie, w wcześniej obranym sobie kierunku.
- Tak! - wykrzyknęła już za moimi plecami.
- W takim razie jesteś przyjęta. Pokażę ci twoją nową jaskinię.

<Elen? Wiem, że op. bezsensowne>

Od Glorego "Dołączam, śliczna" cz. 9 (cd. Nathaniel)

- Eee... No po prostu. Nie miałem nawet zamiaru czegokolwiek jej zrobić.
- Ale jednak doszło do rękoczynów pod postacią gwałtu.
- Ile razy mam powtarzać, że nic takiego się nie wydarzyło?! - basior pod wpływem nerwów pomieszanych z paniką uderzył pięścią w ławkę, o którą dotychczas się opierał.
- Nathanielu, proszę o niepodnoszenie głosu. - odparł ostro Carter.
- Dobrze, przepraszam. - mruknął rozdrażniony.
- Ma pan coś na udowodnienie swojej niewinności?
Nathaniel z przerażeniem popatrzył w podłogę nie wiedząc, jak się wytłumaczyć. Już go mam... Niestety, ale moje szczęście przerwał huk spowodowany raptownym otwarciem drzwi prowadzących na salę sądową. Do środka wpadła ciemnobrązowa wadera z telefonem w ręce.
- Ja mam dowody! - wrzasnęła.
- Proszę ją stąd wyprowadzić... - syknąłem.
- Ale ja wiem, jak było naprawdę!
- Wyślijcie ją więc na poczekalnie, niech poczeka, aż zostanie wezwana na salę. - mruknąłem. Wilk pełniący rolę policjanta chwycił ją mocno pod ramię i szarpnięciem wyciągnął z sali. Oby nie okazało się, że ma jednak ona rację... Należy jej odebrać to nagranie, im szybciej, tym lepiej. Gdy wzrok publiczności był skupiony na wyprowadzanej waderze, odwróciłem głowę w stronę stojącej za mną Roni.
- Hej... - szepnąłem.
- Słucham? - odparła spoglądając na mnie tymi swoimi bystrymi ślepiami.
- Masz odebrać komórkę tej waderze, która przed chwilą tu przyszła. Z całą pewnością nagranie, które posiada jest sfałszowane. - skłamałem, a kłamać umiem doskonale.
- Oczywiście. - rzekła i ukradkiem wyszła z sali kierując się na korytarz. Nikt tego nie zauważył. To jest zaleta lisów: sprytne, inteligentne, szybkie i giętkie. Są, a za chwilę już ich nie ma. Zwróciłem swój wzrok ponownie na Nathaniela.
- A więc słuchamy. Niech przedstawi pan swoją wersję wydarzeń.
Basior na roztrzęsionych łapach zdobył się tylko na powrót na ławkę.
- Proszę... Niech teraz świadkowie się wypowiadają... Mi już aż po prostu brak słów... - wykrztusił nie zwracając uwagi na stróżki potu sączące mu się z czoła. Spojrzałem łaskawie w stronę Maho.
- A więc udzielam pani głosu. Proszę się przedstawić i przedstawić swój wiek oraz zatrudnienie.
- Nazywam się Maho, mam ukończone 2 lata. Zajmuję się organizowaniem przyjęć w Białym Królestwie, dorabiam jako wyrocznia. Odpowiadam również za nabór nowych wilków.
- A więc słuchamy pani wersji wydarzeń.
- Siedziałam sobie spokojnie w barze, gdy ten nagle podszedł i zaoferował, że zapłaci za cały alkohol i tyle, ile chcę. Zaprzeczyłam, lecz on dalej nalegał. W końcu się zgodziłam, a później film się urwał... - powiedziała przez cały czas wpatrując się w podłogę, zupełnie jakby tam było coś niesamowicie ciekawego. Tańczyła dokładnie tak, jak jej grałem. Świetnie skłamała.
Skinąłem głową w stronę wilka-policjanta pilnującego drzwi prowadzących na salę sądową. Ten od razu zorientował się, o co go proszę i wyszedł za drzwi.
- Świadek Jasmine jest proszony na salę.
- Zaraz, zaraz... - wtrącił nagle Alex, co przykuło uwagę wszystkich obecnych. Już chciałem go skarcić za niekulturalność, lecz ten ciągnął dalej:
- A co z tym nagraniem? Tak się składało, że ja też widziałem to co się stało. Do niczego nie doszło. Porozmawiali i poszli. Na tym koniec. Nie widzi pan, że Maho została zmuszona do kłamstwa?
W środku aż gotowałem się ze złości, ale ostatkiem sił powiedziałem w miarę spokojnie, perfekcyjnie kryjąc roztrzęsiony głos:
- A co ma pan na swoje udowodnienie?
- Monitoring oraz nagranie tamtej wadery.
Nathaniel wydał się być trochę spokojniejszy, dzięki temu, że ktoś jednak stanął po jego stronie. Wilki obecne na sali posyłały mi zdezorientowane spojrzenia, nie wiedząc już co myśleć o tym całym zajściu.
- A więc poproszę o te nagrania. - powiedziałem po chwili milczenia. 
***
Nathaniel wygrał rozprawę... Może być z siebie dumny. Jest wolny. Nie pozostało mi nic innego jak go przyjąć. Teraz pewnie sobie radośnie kica po mieście podrywając wszystkie wadery po kolei jak leci... Niestety, ale jakoś będę musiał się z tym pogodzić. To wszystko przez Alexandra... Ale co ja na to poradzę? Nie chcę stracić dobrej opinii wśród ludu. Nic już więcej nie zrobię.

<Nati? Dziękuj Alexiowi. Jak coś, to Glory jest już u siebie w pałacu, a ty stoisz przed budynkiem sądu. ;p>

niedziela, 8 lutego 2015

Od Ren'a "Poznana wadera" cz. 1 (cd. Neko)

Szedłem przez watahę (już po poznaniu Neko). I właśnie spotkałem Neko.
- Jak tam? - zapytała.
- Dobrze, jeszcze ni przyzwyczaiłem się do nowego otoczenia. - odpowiedziałem.
- Idziesz na polowanie?
- Jasne!
Razem upolowaliśmy jelenia, wadera jadła pierwsza, a ja po niej.
- Kto bierze poroże? - zapytała.
- Ty. Mi na nim nie zależy. - odpowiedziałem. Chwilę rozmawialiśmy czy ja bym nie chciał wziąć, ale w końcu wzięła je Neko.
- Oprowadzić cię po Królestwie? - zapytała patrząc w niebo.
- Jak chcesz.
- Chodź za mną. - powiedziała, wstała i zaczęła biec truchcikiem, a ja za nią. Przez cały czas rozmawialiśmy. Polubiłem waderę.
- Lubisz wilki w tym królestwie? - zapytałem.
- Jasne! A dlaczego by nie?!? - zapytała.
- Sam nie wiem. - odpowiedziałem.

<Neko?>

sobota, 7 lutego 2015

Od Lukradis "Czy my się już nie poznaliśmy" cz.3 (cd. Nathaniel)

Spojrzałam na niego z lekko uniesioną brwią. Bezczelny szczeniak.
- Tak. Dzień dobry, za dwie minuty dzwonek. Radziłabym pójść pod klasę - uśmiechnęłam się ironicznie. Przycisnęłam do piersi teczkę z podaniami, listami i tego podobnymi dokumentami, zaczęłam bawić się pierścieniem.
- Dobra rada od ślicznej kobiety. Prawdziwe złoto - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Żałosne. Doprawdy nie złapie mnie na te coś. Ogółem mówiąc nie złapie mnie na nic - Co to za pierścień?
- Rodzinna - odrzekłam obojętnie.
- Czy to twój herb? - spytał zapewne udając zaintrygowanego tym.
- Gdyby nie był mój to po co miałabym nosić? Chyba proste i logiczne, jak pasjans czyż nie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Czy mogę się przy...- zaczął.
- Nie - ucięłam ostro i stanowczo - Na lekcje.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, a ja napięcie odwróciłam się i weszłam do kancelarii witając się z sekretarkami. Zatrzymałam się dopiero w swoim biurze. Położyłam teczkę na biurku. Coś czuję, że to półrocze nie będzie należało do najlepszych.
***
Pisałam temat, a ktoś jeszcze wszedł do sali.
- Proszę usiąść na wolnym miejscu i podać powód spóźnienia - skończyłam pisać i odwróciłam się tam gdzie dochodził rumor odsuwanego krzesła i ujrzałam niebieską czuprynę - Nathanielu?
- Bez powodu - uśmiechnął się bezczelnie.
- Ekchem... Nie zamierzam tracić czasu na ciebie. Temat? Reakcje strąceniowe. Ktoś wie co to?
Założyłam ręce na piersi rozglądając się wyczekująco po klasie. Zapadła cisza, tylko pomijając ostatnią ławkę.
- Nathanielu jeśli masz tyle informacji do powiedzenia, to może wiesz co to reakcja strąceniowa?
Umilkł z otwartą buzią, ale po chwili oprzytomniał.
- To moja pierwsza lekcja, od dłuższego czasu, także nie zaskoczę pani wiedzą, ale wnioskując po nazwie nie udana reakcja - mówił spokojnie.
- Reakcja faktycznie. Nieudana? Nie bardzo - rzuciłam z wyższością - Proszę zapisać. Reakcja strąceniowa. Myślnik. Reakcja chemiczna, w której w wyniku powstają produkty trudno rozpuszczalne... Bądź wcale nie rozpuszczalne w wodzie. Na przykład?
- Sól i wodorotlenek? - spytał ktoś z pierwszych ławek.
-Tak, a dokładnie jakieś? - poprosiłam o więcej informacji.
Rękę podniosła dziewczyna z trzeciej ławki o imieniu Kira.
- Słucham? Jakiś pomysł? - wbiłam w nią wzrok.
- Zasada wapniowa i siarczan wapnia - powiedziała to, może lekko niepewnie.
- Siarczan wapnia ile?
- Sześć - odpowiedziało parę osób naraz.
- Powiedźmy - pokiwałam głową - Co będzie produktem reakcji? Zapisze ktoś na tablicy? Za dobrze napisany przebieg postawię ocenę bardzo dobrą.
Nieoczekiwanie rękę podniósł chłopak, który w jakiś dziwny sposób mnie prześladował. Osunęłam się i wskazałam tablicę, na znak aby podszedł. Oparłam się udami o mebel nauczycielski. Chłopak szybko i dobrze napisał to co trzeba było.
- Posiadasz bardzo mądre towarzystwo, albo inne źródło informacji, jeśli świecisz taką wiedzą na TWOJEJ pierwszej lekcji, której w takim razie nie powinno być, ale niech ci będzie dostaniesz tą ocenę - mruknęłam z rezygnacją.
- Wolał bym korepetycje od pani - uśmiechnął się zalotnie.
- Wybacz, ale nie udzielam - spojrzałam na niego pochylona nad zbiorem dokumentów szkolnych - Także dostaniesz tylko ocenę.
***
Zamknęłam głośno dziennik.
- Możecie iść. Miłego dnia - powiedziałam i wzięłam to co moje w dłoń. Ściereczką starałam tablice zapisaną przeróżnymi reakcjami.
- Może jednak udzieli mi pani tych lekcji indywidualnych? - młodzieniec zaszedł mnie od tyłu.
- Powiedziałam nie - starałam się mówić ostro, ale tym razem mi nie wyszło.
- Proszę - jęknął aktorko Nathan.
Odwróciłam się do niego opierając dłonie na biodrach.
- A co z tego będę miała?

<Uhuhu XD Nat?>

Od Ren'a "Jak tu dotarłem?" cz. 1 (cd. Neko)

- Kiedyś byłem słabym wilkiem... ale teraz...
- Nie gadaj o swojej przeszłości!
Była ciemna, tajemnicza noc. Zupełnie taka jaka była tej doby w której się urodziłem... Lecz było w niej coś innego! Słychać było wiatr mówiący... ,,Twoje życie się odmieni", albo ,,Miej oczy i uszy szeroko otwarte", lub ,,Okazja jest blisko, nie przegap jej!". To mroziło mi krew w żyłach. Siedzieliśmy w ciasnej norze lisa...
- Tak w ogóle. To jak się nazywasz? - zapytał wilk z którym siedziałem w norze.
- Ren... - odpowiedziałem tajemniczo.
- Ren? - zapytał, dziwnie znajomy mi głos.
- Tak, a ty? - zapytałem podejrzewając.
- Przecież znasz mnie! - odpowiedział.
- Jak to?
Wtedy sobie wszystko przypomniałem... to ten wilk mnie wyśmiał wraz ze swoją watahą! Zdenerwowałem się strasznie. Zadrapałem go ze złości.
- Co ty wyprawiasz?!? - krzyknął, chwilę później zaczęliśmy walczyć. Wygrałem... wyrzuciłem go z nory.
- Prze-przepraszam, j-ja nie wiem co się ze mną dzieje... - zdałem sobie z tego sprawę.
- Nic nie szkodzi, należało mi się. - powiedział wstając. Krew leciała mu z dwóch łap i szyi. Odszedłem... szedłem tak ze dwa dni. Spotkałem pewnego wilka...
- Co robisz na terenach naszej watahy? - zapytał, ja opuściłem głowę.
- Ja nie wiedziałem, już idę. - powiedziałem. - Zaraz, mógłbym dołączyć do tej watahy? - dodałem.
- Jasne! Chodź za mną! - odpowiedział, zaprowadził mnie do Alfy. Chwilę z nim rozmawiałem i... przyjął mnie! To była najlepsza nowina w ciągu 2 lat!
***
Po dwóch miesiącach wyrzucił ostatnie jego słowa, które słyszałem. Brzmiały one: ,,Nie możesz być w tej wataszy, bo walczymy z wilkami ciemności, a ty masz duże szczęście, że cię nie zabiłem...". Szedłem następne dwa dni. Spotkałem jakąś waderę.
- Co robisz na terytorium naszego królestwa? - zapytała.
- Szukam domu, mógłbym dołączyć?
- Jasne! Chodź zobaczymy jak zareaguje reszta. - zdałem sobie sprawę, że rozmawiam z królową... po chwili już szliśmy.
- Jak się nazywasz?
- Ren.
- Ja nazywam się Jade.
Doszliśmy do domów umieszczonych koło siebie.
- Ja pójdę. - powiedziałem i odszedłem. Wszedłem do jakiegoś mieszkania. Była tam wadera, wchodząc obudziłem ją.
- Kim jesteś? - zapytała wstając.
- Nazywam się Ren i przed chwilą dołączyłem do tej watahy. - odpowiedziałem.
- Przepraszam, że cię obudziłem, ale myślałem, że w tej jaskini nikogo nie ma. - powiedziałem takim głosem jakbym był z rodu królewskiego.
- Pokażę. Co niektóre domy są wolne.
Wszedłem do jednego z wolnych domów.
- Jak się nazywasz?
- Neko. 

<Neko?>

czwartek, 5 lutego 2015

Od Kiry "Nowy dom?" cz. 1 (cd. Alexander)

Straciłam już chęć do życia po kilku dniowej wędrówce. Byłam głodna i zmęczona. Nie miałam sił złapać nawet małego zająca. Jednak leży w oddali jakaś padlina. Szybko podbiegłam do niej. Nie wyglądała najlepiej, ale cóż, przynajmniej coś. Zabrałam się dojedzenia.
- O wiele lepiej - powiedziałam sama do siebie.
Jednak to nie wystarczyło. Nadal czułam jak głód mnie ściska do środka. Położyłam się na trawie i patrzyłam się an słońce. Mogłam tak leżeć cały dzień. Nagle w oddali zobaczyłam zarysy jakiś budowli, miasta. To chyba to królestwo, o którym kiedyś słyszałam. Może tam znajdę coś do jedzenia? Zaczęłam wlec się powoli w stronę miasta. Po drodze zobaczyłam jakiś krzak z jagodami. Chyba nie mogę być trujące? Zerwałam kilka i zjadłam. Ruszyłam dalej. Nagle usłyszałam czyjeś kroki, a potem zobaczyłam ich właściciela. Cofnęłam się nerwowo kilka kroków w tył.
- Czego ode mnie chcesz? - warknęłam cicho.
- Emm... - odpowiedział zakłopotany basior.
- Należysz do tego królestwa? - wskazałam łapą.
- No tak, jestem synem władcy, a ty skąd się tu wzięłaś?
- Ja właśnie szukam nowego domu - powiedziałam nieśmiało.
- Nazywam się Alexander
- Kira - podałam mu łapę.

<Alexander?>

Od Karibu "Nie pamiętam" cz.3 (cd. Mahõ)

Obudziłam się w jakimś pokoju. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nade mną stały dwa wilki. Jeden to basior na którego wpadłam, a wadery nie znałam. Leżałam na jakimś łóżku. Nigdy nie spałam w łóżku. Poruszyłam się, ale z mojej rany zaczęła znowu lecieć krew.
- Spokojnie - powiedziała wadera
- Kim jesteś? - spytałam
- Mam na imię Mahõ - powiedziała
- A gdzie ja jestem? - zapytałam
- W Białym Królestwie - odparła
- A to jest wataha? - chciałam się upewnić
- Tak. - powiedziała wadera

<Mahõ?>

Od Nathaniela "Czy my się już nie poznaliśmy?" cz.2 (cd. Lukradis)

- Starsza? Poważnie? Nie powiedziałbym… Ja po prostu lubię uraczać towarzystwem tak intrygujące damy jak ta, na którą teraz patrzę. – stwierdziłem, posyłając jej szelmowski uśmiech. Dziewczyna w odpowiedzi wdychając głośno powietrze utkwiła z nosem w książce.
- Chyba nie uraziłaś się za komplement? A ja się tylko dosiadłem, przecież nie proponuję nic, a tym bardziej nic niemoralnego. – w moim głosie pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Ale stawiam, że o tym pomyślałeś. – przewróciła oczami.
- Ale to ty zaczęłaś. – sprostowałem naśladując lekko jej ton. Znowu zapatrzyła się w trzymaną księgę i uporczywie czytała, co skwitowałem śmiechem.
- Mam nadzieję, że ten spis treści cię zaciekawił, bo zaraz przypłacisz to okularami. – wstałem powoli, przypominając sobie, że jestem kompletnie nieprzygotowany na jutrzejszy dzień. Glory „uprzejmie” poprosił mnie o uczęszczanie do szkoły. Na samą myśl o jego osobie mam ciarki. I jak tu umawiać się z córką króla? Cóż, niedługo kończy się rok szkolny, a ja będę oficjalnie dorosły.
Dziewczyna zerknęła na mnie, w duchu pewnie ciesząc się, że znikam z jej zniewalających ocząt. Ja jednak uklęknąłem jeszcze obok, przybierając pozę nieszczęśliwie zakochanego chłopaka oświadczającemu się swojej ukochanej i wyczarowałem na otwartej dłoni niezwykłej urody zakładkę w kształcie róży.
- Powinna ci się przydać. – mruknąłem odkładając upominek na jej kolanach, a kiedy cofałem rękę, schowałem za ucho jej pasmo lokowanych, przyjemnych w dotyku włosów i zanim zdążyła zareagować odleciałem na eterycznych, niebiesko-zielonych skrzydłach.
***
Następny dzień skończył się wyjątkowo późno, a rozpoczął jeszcze wcześniej.
- Co to do cholery ma być?! - wzdrygnąłem się na jakże obrzydliwy w tym momencie dźwięk budzika. Uderzyłem zdenerwowany dłonią guzik służący do wyłączania, prawie niszcząc przy tym upierdliwy przedmiot. Biegiem wziąłem prysznic, niedokładnie wysuszyłem włosy, ubrałem coś czystego (starannie szukając czegoś czystego w kupie ciuchów pod ścianą) i chwyciłem spakowany wczoraj plecak. Znów wzniosłem się na utworzonych skrzydłach i pofrunąłem do miejsca tortur młodzików, słowa mrożącego krew w żyłach – szkoły. Równie dobrze mógłbym po prostu pobiec, ale chciałem jakoś normalnie wyglądać, nie licząc rozmemłanej koszuli i wilgotnych jeszcze włosach.
Od razu po wylądowaniu przytłoczyła mnie ilość uczniów. Wszyscy mieli własne sprawy na głowie i Bogu dzięki nie zwrócili uwagi na nowego. Ja sam chwilę poświęciłem grupce moich rówieśniczek zerkających na mnie ukradkiem, jednak odepchnął mnie ich wygląd – wymalowane, rozkapryszone nastolatki. A ja? Chyba ulepiono nas z tej samej gliny, a oceniam je tak subiektywnie. Cóż… Odpychając od siebie negatywne myśli ruszam głębiej w stronę korytarza. I nagle zauważam cudowną dziewczynę spotkaną wczorajszego popołudnia. Szturcham jednego z młodszych uczniów pytając jaką funkcję pełni w szkole.
- To dyrektorka. – odpowiada zdziwiony moim pytaniem i wraca do swoich obowiązków. Sam stałem chwilę zdezorientowany, wpatrując się w zadowoloną z siebie Zimną Kobietę.
- Dzień dobry, Pani Dyrektor. – podszedłem do niej, kiedy wydarłem się już ze stanu osłupienia i z uśmiechem przeczesałem włosy.

<Luk? XD>