Straciłem pamięć. Nie wiem, jak to się stało. Oszołomiony pobiegłem przed siebie. Wylądowałem na polanie. Usiadłem zastanawiając się, jak do tego doszło. Nagle zawołała za mną jakaś wadera
- Bałam się, że cię już nie zobaczę - odwróciłem się szybko. Vone mnie opętał. Uciekłem czym prędzej. To wszystko moja wina. Ona nazwała mnie Dak...
Vone w stosunku do mnie jest miły i można z nim pogadać. Niestety nie znam chyba nikogo, kto byłby przez niego tolerowany.
Księżyc w pełni oświetlał opętanego mnie ciągnącego do kryjówki swoją ofiarę. Wypiłem już całą krew i chętnie zapolowałbym jeszcze raz, ale najpierw musiałem zaspokoić głód. Od utraty pamięci Vone bezustannie przejmował kontrolę... Może chciałem taki być? Trzymałem nas obu z dala od innych wilków. Nie miałem zamiaru krzywdzić własnego gatunku. U niego było na odwrót. Kiedy poszedłem spać obudziłem się jako ja. Zamknięty w sobie i trochę stuknięty po ostatnich wydarzeniach, ale to byłem ja. Wiedziałem, że demon mi się poddał, ale nie odejdzie. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Rozłożyłem skrzydła. Demon ich nie używał. Za sobą zobaczyłem znaną mi sylwetkę Vone'a. Był niewidoczny dla wilków prócz mnie. Pobiegłem na pobliskie wzgórze. Wziąłem głęboki wdech i pomyślałem "Jak dobrze jest wrócić". Demon stanął obok mnie. Po chwili się najeżył. Na dole stał wilk. Przypatrywał się nam.
- Daj mi go zabić - Zawarczał Vone.
- Tylko jeśli będę zmuszony to zrobić - Zawarczałem. Zerwałem się i zbiegłem na dół. Jak się okazało obcym wilkiem była wadera - Kira. Należała do Białego Królestwa.
- Jeśli chcesz, możesz dołączyć - Zapewniła.
- Nie nadaję się - Powiedziałem z pogardą. Spodobała mi się, ale umrę jeśli się dowie.
Odeszła zostawiając mnie sam na sam z mamroczącym coś obłokiem. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem za nią.
*****************************
Po dłuższym czasie przed nami rozpostarło się przepiękne Białe Królestwo.
Wyglądało na ludzkie, więc zamieniłem się w człowieka. Wadera spojrzała
na mnie oskarżająco. Może rzeczywiście źle wyglądałem z rozciętą po obu
stronach wargą i krwią na ubraniu. Dalszą drogę przebyłem jako wilk. W
końcu stanęliśmy przed władcą. Spojrzał na mnie dostojnie, więc lekko
schyliłem głowę. Potem powiedziałem z niedbałością w głosie.- Witaj panie, czy mogę się tu zatrzymać?
<Glory?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz