wtorek, 30 grudnia 2014

Od Glorego "Dołączam, śliczna" cz. 8

- Gdzie byliście? - syknąłem.
- Jak to "byliście"? Mah przyszła tylko mnie odwiedzić.
- Nie kłam! Wiem jak było!
Moją córkę zatkało. Była całkiem blada na twarzy. Chyba sobie dopiero teraz uświadomiła, że nic co się dzieje w Królestwie mi nie umknie. Jestem równy bogom, a ona chyba o tym zapomniała. Pokazała mi w ten sposób swoją własną głupotę. Nathaniel milczał.
- Ale tato... Wrócił do celi. Poszliśmy tylko rozprostować nogi. To chyba nic wielkiego, prawda?
- Chciałaś go wypuścić na wolność! Już chyba do całej reszty postradałaś zmysły!
- Dlaczego go tak właściwie zamknąłeś? Nikogo nie zabił!
- Upił cię, nie rozumiesz?! Takie wilki nigdy nie powinny się znaleźć w naszym Królestwie!
- Wypiłam z własnej woli! - odkrzyknęła czerwona na twarzy. Zbierało jej się najwyraźniej na płacz.
- Gdyby nie on, nigdy byś tego nie zrobiła!
- Ale i tak i tak prędzej czy później bym to zrobiła! - wybuchnęła głośnym płaczem. - Dlaczego jesteś taki nieczuły?!
- Ja nieczuły?! To ty naiwna! Zrozum to w końcu! Jeżeli nadal będziesz tak ufa, długo nie pożyjesz!
Pod wpływem tych słów nie wytrzymała już dłużej, zmieniła się w wilka i z płaczem pobiegła do siebie, do swojego pokoju w wieży. Zwróciłem się do przerażonego Nathaniela:
- A ty, szykuj się. Zaraz sąd. Dopilnuję, abyś nie dożył jutra.
Odszedłem we własnym kierunku.
***
- Proszę wstać, sędzia idzie. Rozprawę prowadzi sędzia Glory. - oznajmił jeden z policjantów do ludzi na sali. Weszliśmy do środka i zajęliśmy do miejsca.
- Proszę usiąść. Otwieram rozprawę. Będzie rozpoznana sprawa Nathaniela. Stawił się oskarżony z więzienia królewskiego, jego obrońcy niestety brak... - rozpocząłem, lecz ktoś mi przerwał.
- Już jestem! Adwokat Alexander stawił się w rozprawie. - poprawił mnie mój własny syn. Nic nie było mi o tym wiadomo, żeby ktokolwiek mu na to zezwolił, a już tym bardziej ja. Przecież nawet nie jest pełnoletni. Już chciałem coś powiedzieć, ale zrezygnowałem wiedząc, że ten i tak zrobi po swojemu. Od zawsze chodził swoimi ścieżkami i ani mu się śniło mnie chociaż raz wysłuchać. Westchnąłem tylko i kontynuowałem:
- Pan prokurator...
- Carter. - przedstawił się lekko się kłaniając i siadając z powrotem na miejsce.
- Proszę, aby pan wstał. - nakazałem Nathanielowi. Wykonał on moje polecenie. Wyglądał na naprawdę spiętego. - Proszę podać imię, pochodzenie i wiek.
- Nazywam się Nathalniel, mam prawie 2 lata. Pochodzenia swojego nie znam, przybyłem tutaj przez przypadek.
- Czym się pan zajmował przed aresztowaniem?
- Błądziłem po świecie, nie pracowałem. Jestem nieletni.
- Był pan już wcześniej karany?
- Nie, nie byłem.
- Dziękuję, proszę usiąść. Otwieram przewód sądowy, udzielam głosu panu prokuratorowi.
- Dziękuję, wysoki sądzie. - odparł Carter podnosząc się z miejsca. Otworzył swoją teczkę i czytał:
- Oskarżam Nathaniela o to, że dnia 9 grudnia w 2014 roku, na terenie Białego Królestwa, upił, oraz usiłował zgwałcić Maho, wykorzystując fakt, iż była nietrzeźwa. Oskarżony zaciągnął starszą od siebie dziewczynę do motelu w knajpie i usiłował zmusić do obcowania płciowego. Waderze jednak udało się uciec oraz przekazać to, co się stało jednemu ze stróżów prawa mających nieopodal patrol. Gdyż u oskarżonego nie wykryto żadnej choroby psychicznej, jest w pełni poczytalny. W związku z tymi zamiarami, oskarżony jest zagrożony pozbawieniem wolności do 10 lat lub karą śmierci.
Nathaniel zaczął się cicho śmiać pod nosem.
- Cóż pana tak bawi? - zapytałem z powagą.
- To, że to wszystko to kompletne bzdury!
- Proszę, aby pan wstał.
Basior wykonał polecenie.
- Wysłuchał pan aktualnego aktu oskarżenia. Czy zrozumiał pan treść zarzutów? - zapytałem.
- Rozumiałem. - odparł nadal chichocząc.
- Czy przyznaje się pan do dokonania tych czynów?
- Nie.
- Pouczam, że przysługuje panu prawo do składania wyjaśnień przed sądem. Może pan również odmówić składania wyjaśnień. Będzie pan wyjaśniał?
- Będę. Ale... Te oskarżenia to bzdura. Przedstawione zarzuty nigdy nie miały miejsca! Prawda, Maho? - zapytał spoglądając w stronę dziewczyny w formie ludzkiej siedzącej na ławce ze spuszczoną głową.
- Nie. - wyszeptała ledwie słyszalnie. Nathaniel stracił na pewności siebie i wyraźnie pobladł na twarzy.
- Co? Przecież wiesz, jak było! Kilka godzin temu nawet razem rozmawialiśmy! Proszę, powiedz, że jestem niewinny!
- To pan ma składać wyjaśnienia, nie ona. Dziewczyna będzie dopuszczona do głosu później.
- Dobrze... A więc powiem tyle, że dotarłem do knajpy, lecz Maho już wówczas nie była do końca trzeźwa. No więc aby jej dotrzymać towarzystwa też trochę się napiłem i wyszliśmy. Wtedy się natknęliśmy na jej brata i...
- A co ja tu słyszę? A więc pił pan? Mimo tego, że nie jest pan pełnoletni? - rzekł Carter.
- E... No... Tak... - mruknął. Najwidoczniej to jego druga już wpadka.
- A więc pomijając ten fakt, jak pan inaczej to wyjaśni, że jednak nie spędził pan nocy z Maho? Co robił pan w tym czasie?
- Siedziałem w tej knajpie. Nic wielkiego się tam nie wydarzyło. Rozmawialiśmy i na tym koniec.
- A o czym takim rozmawialiście?
- O różnych rzeczach... O rodzinie, swoich przygodach, zainteresowaniach... Normalna pogawędka.
- Czego pan się dowiedział w takim razie o dziewczynie?
- Że jest córką króla, że ma 2,5 roku, lubi tańczyć i śpiewać, grać na skrzypcach...
- A później usiłował pan ją zgwałcić, tak?
- Nie! Chciałem ją tylko odprowadzić do domu i...
- Zgwałcić?
- Nie! Zostawić i wrócić do siebie.
- Jaki normalny nietrzeźwy wilk rozmawia z atrakcyjną waderą, później ją grzecznie odprowadza i od razu wraca tam, skąd przybył, nawet jeżeli nie wie skąd jest?

<C.D.N.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz