sobota, 27 grudnia 2014

Od Alexnadra "Wigilia Narodzenia Shianuraoztanadesa" cz.4

Spacerowałem sobie jak to mam w zwyczaju po zaśnieżonym mieście, gdy nagle wpadła na mnie jakaś mała wadera.
- Przepraszam. - powiedziała lekko speszona.
- Nic nie szkodzi. - odparłem pomagając jej się podnieść. Zauważyłem plakat, który trzymała pod łapą. Mimo tego, że raczej się nie odzywam, zapytałem:
- Wybierasz się na bal?
- Oh, tak! A ty? - uśmiechnęła się.
- Mieszkam w Pałacu, więc chyba nie mam innego wyjścia. Jako syn władcy mam taki obowiązek.
- S-syn w-władcy? - waderka pobladła na twarzyczce. Wyglądało na to, że to kolejny wilk, który nie darzy Glorego zbytnią sympatią.
- Tak. Muszę niestety już iść. Do zobaczenia. - rzuciłem odchodząc.
***
To już ta godzina. - pomyślałem patrząc na zegarek wskazujący godzinę 17:00. Cicho wyślizgnąłem się z swojego pokoju i pomaszerowałem w stronę sali, gdzie już powinny zbierać się inne wilki. W korytarzu, przez który miałem okazję iść, ciągle pojawiały się kucharki, kelnerzy czy inni pracownicy Pałacu mający za zadanie zadbać, by wszystko przebiegło jak najlepiej. Pośród nich panował niemały zgiełk. Przepchnąłem się między nimi i wyjrzałem z balkonu na salę. Tak jak myślałem, była już pełna gości. Zlazłem powoli ze schodów. Jade od razu do mnie podeszła i poprawiając mi fryzurę gadała:
- Synuś, jak ty wyglądasz? Gorzej niż strach na wróble!
W końcu udało mi się wyrwać od matczynej nadopiekuńczości i powędrowałem do wysokiego okna wybudowanego w kierunku, w którym powinna się pojawić pierwsza gwiazdka. Stałem więc i czekałem. Nie zwracałem większej uwagi na roześmiane wilki, wesoło gawędzące ze sobą. Nawet "olałem" Florę, która mnie się pytała, czy chcę porozmawiać z jej kolegą. Nie okłamujmy się: zapewne to jej chłopak. Nie chcąc się już wtrącać, bo to nie w moim stylu nie rzucałem żadnych niemiłych uwag. W sumie... Nadal zastanawiam się, dlaczego temu Nathanielowi (czy jak mu tam było) wtedy pomogłem. No nic, było minęło. Niech się cieszy. Wtedy dostrzegłem jaśniejszy, błyskający na srebrno punkcik na niebie.
- Pierwsza gwiazda... - szepnąłem sam do siebie.
- No, no, no... Dobrze widzisz. Idę to ogłosić reszcie. - odrzekł Glory, który podszedł obok. Nawet go nie zauważyłem, ale też nie wystraszyłem. Bo po co bać się rzeczy, które wcale nie są straszne?
Już za chwilę podzieliliśmy się karpiem. Dla mnie najczęstszymi życzeniami (prócz tych tradycyjnych z serii "wesołych świąt" itd.) było chyba to, żebym znalazł sobie dziewczynę, żebym miał dużo szczeniaków, żebym miał jakieś wysokie stanowisko, żebym zaczął wreszcie normalnie rozmawiać i takie tam... Z tych ciekawszych to było chyba to, "żebym żadnej nocy ze swoją panienką nie zawalił". Oj, Mah ma naprawdę ciekawe pomysły... Cały czas mnie zaskakuje.
Później trochę "podziubałem" pierogi, bo niezbyt przepadam za potrawami wigilijnymi. Niczego innego nie ruszyłem. Nadeszła pora na prezenty... Tak naprawdę to na to najmniej czekałem. Mogło obyć się już bez tego. Oczywiście dostałem same najlepsze, tak że pozostali twierdząc po twarzach... Oddałem te prezenty innym wilkom, które mi się na nic nie zdadzą. Eh, zatrzymałem sobie tylko te 32 książki. "Po za lekturą świata nie widzi" - powtarza moja starsza siostra. A niech się wypcha, bo sama uważa, że czytanie jest głupotą.
Podczas gdy reszta sali przeszła do tańca, ja przysiadając przy stole zagłębiłem się do całej reszty w lekturze. Mah resztę wieczora spędziła na tańcu z Nathanielem, nie zwracając na wściekłe spojrzenia rzucane przez Glorego... Szczęście, że się na nich nie rzucił i nie powyrywał im flaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz