czwartek, 26 lutego 2015

Od Jade "Wojna"

 
Niedawno doszły do mnie słuchy, że mamy wypowiedzianą wojnę. W pierwszej chwili nie pojęłam o czym mowa, lecz po chwili już szalałam z radości. Wreszcie będę mogła coś zrobić prócz bezczynnego siedzenia na tronie! Mój mąż przyjął to do wiadomości zupełnie spokojnie, jakby to było dostarczenie grzanki, a nie pisma o rozpoczęciu wojny. Eh... Momentami serio nie potrafię go zrozumieć. Dobra, w tej chwili to jest już nieważne! Prędko popędziłam do zbrojowni i zaczęłam przeglądać wszystko, co tam tylko mają. Z lekkim rozczarowaniem stwierdziłam, że nie mają tam bazooki. W końcu jednak zdecydowałam się na piłę mechaniczną. To też dobre, nie?
Z satysfakcją wzięłam ją do ręki (byłam zmieniona w człowieka) idąc na miejsce starcia. Z ogromnym zniecierpliwieniem oczekiwałam na rozpoczęcie wojny. W momencie pojawienia się na niebie barwnych znaków na moim pysku pojawił się psychopatyczny uśmiech. Pozwoliłam, by pozostali wojownicy z Białego Królestwa minęli moją osobę, a następnie uruchomiłam piłę. Lekko drżała w moich dłoniach i dość sporo ważyła, ale to w tej chwili jest nieważne. Wkroczyłam do akcji niczym John Rambo!
- DO ATAKU!!! - wrzasnęłam przekrzykując warkot silnika. Następnie ruszyłam szaleńczym biegiem w stronę wroga. Nawet poddani posyłali mi zmieszane spojrzenia. Mimo to jednak nadal walczyli. Dzikim wzrokiem poszukiwałam w tłoku kogoś, na kogo mogłabym naskoczyć. Jednak wszędzie mi migały kolory sojuszników. Najwidoczniej wroga było tak mało, że nie mieli problemu z ukryciem się. W wielkim harmiderze, już po kilku sekundach udało mi się dostrzeć jakąś obcą biało-szarą waderę. Kuliła się i starała odejść na bok, by na nikogo nie wpaść i nie zginąć. Uśmiechnęłam się szatańsko.
- No witaj mała... - powiedziałam zbliżając się do niej. Piła wciąż działała. Spojrzała na mnie przerażonym spojrzeniem.
- N-nie r-rób m-mi k-krzywdy... - wydukała.
- Bardzo mi przykro, ale to jest niemożliwe. - w tym momencie wzięłam zamach i... chybiłam. Znaczy się odcięłam jej kawałek ogona, ale nic poza tym. Zaczęła uciekać. Przeklnęłam pod nosem.
- Wracaj abym mogła cię pokroić! - krzyknęłam, lecz tej już nie było. Lekko rozczarowana wyłączyłam piłę i starannie stawiając nogi, bym nie była zbyt hałaśliwa, podążyłam za zapachem, który ona zostawiła po sobie.
- I tak cię znajdę... - szeptałam rozglądając się uważnie. W końcu moje oczy napotkały na szarą, roztrzęsioną kulkę w krzakach.
- Już cię mam. - uśmiechnęłam się psychopatycznie. Wraz z dźwiękiem pojawiającym się przy włączaniu maszyny wadera odwróciła swój przestraszony pysk. Ponownie wycelowałam w nią. Tym razem trafiłam.
- Jade! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Stał tam członek naszej armii.
- Coś się stało? - syknęłam wyjmując ostrze z ciała wadery, która miała obecnie unieruchomioną prawdą, przednią łapę i naruszone żebra. Jednak nadal żyła.
- Musisz nam pomóc w innym punkcie! - powiedział. Krótko skinęłam głową i podążyłam w ślad za nim ciągnąc po ziemi upaćkaną od krwi piłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz