sobota, 7 lutego 2015

Od Lukradis "Czy my się już nie poznaliśmy" cz.3 (cd. Nathaniel)

Spojrzałam na niego z lekko uniesioną brwią. Bezczelny szczeniak.
- Tak. Dzień dobry, za dwie minuty dzwonek. Radziłabym pójść pod klasę - uśmiechnęłam się ironicznie. Przycisnęłam do piersi teczkę z podaniami, listami i tego podobnymi dokumentami, zaczęłam bawić się pierścieniem.
- Dobra rada od ślicznej kobiety. Prawdziwe złoto - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Żałosne. Doprawdy nie złapie mnie na te coś. Ogółem mówiąc nie złapie mnie na nic - Co to za pierścień?
- Rodzinna - odrzekłam obojętnie.
- Czy to twój herb? - spytał zapewne udając zaintrygowanego tym.
- Gdyby nie był mój to po co miałabym nosić? Chyba proste i logiczne, jak pasjans czyż nie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Czy mogę się przy...- zaczął.
- Nie - ucięłam ostro i stanowczo - Na lekcje.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, a ja napięcie odwróciłam się i weszłam do kancelarii witając się z sekretarkami. Zatrzymałam się dopiero w swoim biurze. Położyłam teczkę na biurku. Coś czuję, że to półrocze nie będzie należało do najlepszych.
***
Pisałam temat, a ktoś jeszcze wszedł do sali.
- Proszę usiąść na wolnym miejscu i podać powód spóźnienia - skończyłam pisać i odwróciłam się tam gdzie dochodził rumor odsuwanego krzesła i ujrzałam niebieską czuprynę - Nathanielu?
- Bez powodu - uśmiechnął się bezczelnie.
- Ekchem... Nie zamierzam tracić czasu na ciebie. Temat? Reakcje strąceniowe. Ktoś wie co to?
Założyłam ręce na piersi rozglądając się wyczekująco po klasie. Zapadła cisza, tylko pomijając ostatnią ławkę.
- Nathanielu jeśli masz tyle informacji do powiedzenia, to może wiesz co to reakcja strąceniowa?
Umilkł z otwartą buzią, ale po chwili oprzytomniał.
- To moja pierwsza lekcja, od dłuższego czasu, także nie zaskoczę pani wiedzą, ale wnioskując po nazwie nie udana reakcja - mówił spokojnie.
- Reakcja faktycznie. Nieudana? Nie bardzo - rzuciłam z wyższością - Proszę zapisać. Reakcja strąceniowa. Myślnik. Reakcja chemiczna, w której w wyniku powstają produkty trudno rozpuszczalne... Bądź wcale nie rozpuszczalne w wodzie. Na przykład?
- Sól i wodorotlenek? - spytał ktoś z pierwszych ławek.
-Tak, a dokładnie jakieś? - poprosiłam o więcej informacji.
Rękę podniosła dziewczyna z trzeciej ławki o imieniu Kira.
- Słucham? Jakiś pomysł? - wbiłam w nią wzrok.
- Zasada wapniowa i siarczan wapnia - powiedziała to, może lekko niepewnie.
- Siarczan wapnia ile?
- Sześć - odpowiedziało parę osób naraz.
- Powiedźmy - pokiwałam głową - Co będzie produktem reakcji? Zapisze ktoś na tablicy? Za dobrze napisany przebieg postawię ocenę bardzo dobrą.
Nieoczekiwanie rękę podniósł chłopak, który w jakiś dziwny sposób mnie prześladował. Osunęłam się i wskazałam tablicę, na znak aby podszedł. Oparłam się udami o mebel nauczycielski. Chłopak szybko i dobrze napisał to co trzeba było.
- Posiadasz bardzo mądre towarzystwo, albo inne źródło informacji, jeśli świecisz taką wiedzą na TWOJEJ pierwszej lekcji, której w takim razie nie powinno być, ale niech ci będzie dostaniesz tą ocenę - mruknęłam z rezygnacją.
- Wolał bym korepetycje od pani - uśmiechnął się zalotnie.
- Wybacz, ale nie udzielam - spojrzałam na niego pochylona nad zbiorem dokumentów szkolnych - Także dostaniesz tylko ocenę.
***
Zamknęłam głośno dziennik.
- Możecie iść. Miłego dnia - powiedziałam i wzięłam to co moje w dłoń. Ściereczką starałam tablice zapisaną przeróżnymi reakcjami.
- Może jednak udzieli mi pani tych lekcji indywidualnych? - młodzieniec zaszedł mnie od tyłu.
- Powiedziałam nie - starałam się mówić ostro, ale tym razem mi nie wyszło.
- Proszę - jęknął aktorko Nathan.
Odwróciłam się do niego opierając dłonie na biodrach.
- A co z tego będę miała?

<Uhuhu XD Nat?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz