wtorek, 17 lutego 2015

Od Mahõ "Nie pamiętam" cz.4 (cd. Karibu lub Nathaniel)

- Lepiej się nie ruszaj, żeby rana się bardziej nie otworzyła. Nathanielu, na półce leżą bandaże. Możesz mi je podać? - powiedziałam poważnie patrząc na waderkę.
- Ok. - rzekł i wykonał polecenie. Zmieniłam się w człowieka, i przyłożyłam materiał do rany, starając się zatamować upływ krwi. Mała syknęła z bólu.
- Wybacz, ale to dla twojego dobra. Wytrzymaj jeszcze chwilkę. - wyszeptałam kojąco. Sprawnie rozwinęłam biały materiał. Mocno go napięłam i zaczęłam owijać wokoło całego grzbietu szczeniaka, by opatrunek trzymał się i nie spadł. Spętałam dwa końce bandaża ze sobą i zadowolona oświadczyłam:
- I już po sprawie.
- Dziękuję pani.
- Ależ proszę bardzo.
Nathaniel tylko stał obok i się przyglądał.
- Tylko leż tak na razie i się najlepiej nie ruszaj.
- A mówić mogę? - zapytała zmartwiona. Uśmiechnęłam się.
- Możesz.
Poruszyła lekko główką, żeby się rozejrzeć.
- Gdzie jestem?
- W Knajpie Samotnego Wędrowca.
- Mah? - wtrącił Nati.
- Słucham.
- Chyba nie będziemy jej tutaj tak przez cały czas trzymać, nie? Trzeba by znaleźć dla niej jakieś miejsce.
- A może by tak ją po prostu przyjąć do Królestwa?
- O nie... Będę musiał znowu się spotkać z twoim ojcem. - basiora przeszły dreszcze. Ja też na nowo przemieniłam się w wilka. Zaśmiałam się cicho.
- Chyba niezbyt się lubicie.
- No nie za bardzo.
- To da się zauważyć. Miejmy nadzieję, że niedługo mu przejdzie. - mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
- No miejmy nadzieję... - mruknął.

<Karibu? Nati?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz