sobota, 31 stycznia 2015

Od Lukadris "Czy my się już nie poznaliśmy?" cz.1 (cd. Nathaniel)

Beztrosko usiadłam na moście, z książką w dłoni. Oparłam głowę o kamienną barierkę i odetchnęłam. Znalazłam nowy dom w służbie królewskiej, aż w głowie się do nie mieściło. Otworzyłam książke z zaklęciami, którą wypożyczyłam z bibioteki. I zaczęłam czytać wstęp. Nagle ktoś nade mną zawinął.
- Co czytasz ciekawego? - sptał mnie męski głęboki głos, mogłabym go słuchać godzinami, dodając, że uwielbiam taką intonacje głosową u płci przeciwnej.
- Książę z zaklęciami... Em a ciebie co tu sprowadza? - podniosłam wzrok na niego. Dobrze zbudowany, epickie niebieskie włosy, przyjemny ciepły uśmiech i dotego jeszcze młody. Czyżby typowy podrywacz? Zapewne. Pewnie stare mamuśki tracą przy nim głowy. Biedulek. Poza tym nie kręcą mnie mężczyźni i nie sądze, aby taki ktoś potrafił to zmienić.
- Przypadkowo przechodziłem - wzruszył ramionami.
- ...Iiiiii przypadkowo mnie zaczepiłeś jak rozumiem? - uniosłam lekko brew.
- Dokładnie tak - odpowiedział. Jaki on czarujący... Nie dla mnie.
- I zamierzasz ze mną tak rozmawiać, akurat teraz kiedy znalazłam sobie zajęcie? - spytałam beznamiętnie.
- Jesteś inna - rzekł mrużąc oczy.
- Szybki jesteś, aż muszę ci pogratulować - oparłam książke na brzuchu i lekko poklaskałam.
- Czy mogę usiąść obok ciebie, Zimna Kobieto? - zadał mi złośliwe pytanie.
- Och wystarczy Luk, chyba że chce ci się mówić, aż dwa słowa to nie wnikam, ale tak możesz. Nie zabraniam ci - odpowiedziałam takim samym tonem.
- Mi mów Nathaniel, ale w skrócie Nathan albo Nati.
Chłopak się dosiadł i wptrywał się w niebo. Ponownie wróciłam do lektury. Znalazłam zaklęcia, którego zawsze chciałam się nuczyć. Wyciągnęłam prosto ręke przed siebie.
- Turuni Zondaria Arcelo - przeczytałam z księgi. Niebo pociemniało, a z nim cały las. Po drugiej stronie mostu pojawił się hologram mojego ukochanego wuja. Moją szczenką się "rozjechała", a Nathan patrzył to na mnie to na zjawę.
- Wuj Arcelo - wyszeptałam do siebie, ale on napewno to usłyszał.
- Zimna Kobieto wracaj do żywych - powiedział cicho i pomachał mi przed twarzą ręką, natychmiastowo oprzytomniałam i cofnełam zaklęcie mówiąc je od tyłu.
- Nie przypuszczałabym, że mi wyjdzie za pierwszym razem - znowu oparłam głowę o zimny kamień.
- A widzisz, jednak ci wyszło - młody mężczyzna zrobił to samo.
Nie odpowiedziałam, jutro pierszy dzień w pracy. Jak to dobrze, znowu wrócić, do swojego zawodu. Znowu wesoła dzieciarnia będzie biegała jej między nogami wołając "Dzień dobry proszę pani!", ale mi to pasuje. Rozsiąde się w gabinecie i zajmę się papierkową robotą, a potem jeszcze udziele lekcje chemii lub biologii. Westchnęłam przymykając oczy. Mimo, że nie patrzyłam na młodziaka, ale czyłam na sobie jego oporczywy wzrok. Prychnełam ironicznie śmiechem, a w tej samej chwili wolne kosmyki loków opadły mi na twarz przez wiatr.
- Zastanawiam się dlaczego rozmawiasz z osobą o połowę starszą od siebie - mruknęłam - Możesz mi to wyjaśnić? Pociągają cie starsze kobiety Nathanielu, co?

<Nati? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz