Beztrosko usiadłam na moście, z książką w dłoni. Oparłam głowę o
kamienną barierkę i odetchnęłam. Znalazłam nowy dom w służbie
królewskiej, aż w głowie się do nie mieściło. Otworzyłam książke z
zaklęciami, którą wypożyczyłam z bibioteki. I zaczęłam czytać wstęp.
Nagle ktoś nade mną zawinął.
- Co czytasz ciekawego? - sptał mnie męski
głęboki głos, mogłabym go słuchać godzinami, dodając, że uwielbiam taką
intonacje głosową u płci przeciwnej.
- Książę z zaklęciami... Em a
ciebie co tu sprowadza? - podniosłam wzrok na niego. Dobrze zbudowany,
epickie niebieskie włosy, przyjemny ciepły uśmiech i dotego jeszcze
młody. Czyżby typowy podrywacz? Zapewne. Pewnie stare mamuśki tracą przy
nim głowy. Biedulek. Poza tym nie kręcą mnie mężczyźni i nie sądze, aby
taki ktoś potrafił to zmienić.
- Przypadkowo przechodziłem - wzruszył ramionami.
- ...Iiiiii przypadkowo mnie zaczepiłeś jak rozumiem? - uniosłam lekko brew.
- Dokładnie tak - odpowiedział. Jaki on czarujący... Nie dla mnie.
- I zamierzasz ze mną tak rozmawiać, akurat teraz kiedy znalazłam sobie zajęcie? - spytałam beznamiętnie.
- Jesteś inna - rzekł mrużąc oczy.
- Szybki jesteś, aż muszę ci pogratulować - oparłam książke na brzuchu i lekko poklaskałam.
- Czy mogę usiąść obok ciebie, Zimna Kobieto? - zadał mi złośliwe pytanie.
- Och wystarczy Luk, chyba że chce ci się mówić, aż dwa słowa to nie
wnikam, ale tak możesz. Nie zabraniam ci - odpowiedziałam takim samym
tonem.
- Mi mów Nathaniel, ale w skrócie Nathan albo Nati.
Chłopak się dosiadł i wptrywał się w niebo. Ponownie wróciłam do
lektury. Znalazłam zaklęcia, którego zawsze chciałam się nuczyć.
Wyciągnęłam prosto ręke przed siebie.
- Turuni Zondaria Arcelo - przeczytałam z księgi. Niebo pociemniało, a z
nim cały las. Po drugiej stronie mostu pojawił się hologram mojego
ukochanego wuja. Moją szczenką się "rozjechała", a Nathan patrzył to na
mnie to na zjawę.
- Wuj Arcelo - wyszeptałam do siebie, ale on napewno to usłyszał.
- Zimna Kobieto wracaj do żywych - powiedział cicho i pomachał mi przed
twarzą ręką, natychmiastowo oprzytomniałam i cofnełam zaklęcie mówiąc je
od tyłu.
- Nie przypuszczałabym, że mi wyjdzie za pierwszym razem - znowu oparłam głowę o zimny kamień.
- A widzisz, jednak ci wyszło - młody mężczyzna zrobił to samo.
Nie odpowiedziałam, jutro pierszy dzień w pracy. Jak to dobrze, znowu
wrócić, do swojego zawodu. Znowu wesoła dzieciarnia będzie biegała jej
między nogami wołając "Dzień dobry proszę pani!", ale mi to pasuje.
Rozsiąde się w gabinecie i zajmę się papierkową robotą, a potem jeszcze
udziele lekcje chemii lub biologii. Westchnęłam przymykając oczy. Mimo,
że nie patrzyłam na młodziaka, ale czyłam na sobie jego oporczywy wzrok.
Prychnełam ironicznie śmiechem, a w tej samej chwili wolne
kosmyki loków opadły mi na twarz przez wiatr.
- Zastanawiam się dlaczego rozmawiasz z osobą o połowę starszą od
siebie - mruknęłam - Możesz mi to wyjaśnić? Pociągają cie starsze kobiety
Nathanielu, co?
<Nati? XD>
"Wszelkie wilki, czy to zza morza, czy zza gór, wszystkie łączcie się tu. Tutaj cała potęga z nami wzrasta, powstają coraz większe miasta. Nikt nam się nie sprzeciwi, nawet ci najbardziej chciwi."
Strony
- Kronika
- Jak dołączyć?
- Rodzina królewska
- Basiory
- Wadery
- Szczeniaki
- Lisy
- Hierarchia
- Regulamin, waluta i reklama
- Magiczne przedmioty
- Historia i legendy
- Władza (punkty)
- Wiara i święta
- Odeszli/Cmentarz
- Opowiadania +18
- Sojusznicy i wrogowie
- Terytoria
- Postacie niezależne
- Mieszkania
- Bibioteka Złamanego Skrzydła
- Konkursy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz