Mam tego dość. Ciągle dzwonią rodzice i gadają o tych durnych zakupach,
które mam zrobić bo dostanę szlaban. A co oni mi kur*a w tym wieku
zrobią?! - Pomyślałem. Mam ich dość, mam ich wszystkich dość. Postanowiłem
zostawić gdzieś swój telefon z esem: Porwano mnie.
Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Co mnie to, że będą się o mnie martwić,
ci... jak się nazywają? A, tak ci "wzorowi" rodzice. Najgorsza zmora mojego
dzieciństwa. Nic tylko mnie bili.
- Czas zacząć nowe życie - mruknąłem, i zmieniłem się w wilka.
Kilka sztuczek mam już opanowanych. A co mi tam, pobawię się. I zanurkowałem w cień. Jakie to przyjemne uczucie...
I wyskoczyłem z drugiej strony polany,usłyszałem jakiś szmer. Wtedy
zobaczyłem jakiś dziwny cień, wyglądał jak... jak nie cień. Tak, moja
żelazna logika. Zacząłem obserwować waderę (myślałem, że to była wadera).
Poszła się napić do pobliskiej rzeki, a potem potruchtała do jakiś bram.
Zaraz, bram? W środku lasu? Obejrzałem się za siebie by sprawdzić czy
wiem jak wrócić. Obróciłem się znów do przodu, a wadera znikła. Szkoda,
była taka piękna.
- Ej, ale jak? - mruknąłem pod nosem.
- Hej, czemu mnie śledzisz? - warknęła
<cd. Laz>
"Wszelkie wilki, czy to zza morza, czy zza gór, wszystkie łączcie się tu. Tutaj cała potęga z nami wzrasta, powstają coraz większe miasta. Nikt nam się nie sprzeciwi, nawet ci najbardziej chciwi."
Strony
- Kronika
- Jak dołączyć?
- Rodzina królewska
- Basiory
- Wadery
- Szczeniaki
- Lisy
- Hierarchia
- Regulamin, waluta i reklama
- Magiczne przedmioty
- Historia i legendy
- Władza (punkty)
- Wiara i święta
- Odeszli/Cmentarz
- Opowiadania +18
- Sojusznicy i wrogowie
- Terytoria
- Postacie niezależne
- Mieszkania
- Bibioteka Złamanego Skrzydła
- Konkursy
środa, 27 maja 2015
Od Nathaniela "Czy my się już nie poznaliśmy?" cz. 6 (cd. Lukradis)
Pytanie Lukardis odrobinę mnie skonfundowało. Jakby się głębiej
zastanowić... Skądś ją kojarzyłem. W końcu osób o tak nieprzeciętnej
urodzie chyba prędko się nie zapomina? Luk natomiast po prostu nie da
się zapomnieć. I stwierdzając to nie mam wyłącznie na myśli jej
zniewalającego wyglądu. Dla mnie ma też cudowne wnętrze. Szkoda, że
uważa, iż ja jestem tylko egoistycznym dupkiem... Chociaż, może naprawdę
jestem tylko nim? Lecz gdzie ja mogłem ją spotkać?
Rozmyślaniu przeszkodziła mi nagła gorycz. W końcu niespodziewanie ją obraziłem. Jednak rozmowa ze mną tylko ze względu na jakąś nietypową odmianę współczucia nie spełni moich ambicji. Mam swoją godność, pomimo cholernej ochoty na prawdziwą konwersację. Westchnąłem, przerywając tym samym krótką chwilę idealnej ciszy.
- Nie oczekuję od ciebie łaski, Lukardis. Skoro nie chcesz przebywać w moim towarzystwie z własnej woli, zmuszony jestem się z tym pogodzić. - uśmiechnąłem się pokrzepiająco, chociaż uśmiech ten nie doszedł do smutnych, lekko zamglonych oczu. Chwyciłem swoją błękitną torbę i ruszyłem do wyjścia zakładając wcześniej kaptur bluzy na głowę, gdyż deszcz postanowił dziś wykorzystać pełnię swoich możliwości.
- Co ty zrobiłeś, idioto. - skomentowałem do siebie, kiedy znalazłem się wystarczająco daleko jej domu. Na moją niekorzyść, Sowia Chatka znajdowała się po drugiej stronie królestwa, więc razem ze spadającą wodą, po moim ciele spłynęła ogromna ilość własnych, wymyślnych obelg.
< Luk? Przepraszam, blokada tej mojej twórczości spadającej na dno oceny poniżej przeciętnej >
Rozmyślaniu przeszkodziła mi nagła gorycz. W końcu niespodziewanie ją obraziłem. Jednak rozmowa ze mną tylko ze względu na jakąś nietypową odmianę współczucia nie spełni moich ambicji. Mam swoją godność, pomimo cholernej ochoty na prawdziwą konwersację. Westchnąłem, przerywając tym samym krótką chwilę idealnej ciszy.
- Nie oczekuję od ciebie łaski, Lukardis. Skoro nie chcesz przebywać w moim towarzystwie z własnej woli, zmuszony jestem się z tym pogodzić. - uśmiechnąłem się pokrzepiająco, chociaż uśmiech ten nie doszedł do smutnych, lekko zamglonych oczu. Chwyciłem swoją błękitną torbę i ruszyłem do wyjścia zakładając wcześniej kaptur bluzy na głowę, gdyż deszcz postanowił dziś wykorzystać pełnię swoich możliwości.
- Co ty zrobiłeś, idioto. - skomentowałem do siebie, kiedy znalazłem się wystarczająco daleko jej domu. Na moją niekorzyść, Sowia Chatka znajdowała się po drugiej stronie królestwa, więc razem ze spadającą wodą, po moim ciele spłynęła ogromna ilość własnych, wymyślnych obelg.
< Luk? Przepraszam, blokada tej mojej twórczości spadającej na dno oceny poniżej przeciętnej >
Subskrybuj:
Posty (Atom)